Anioł Stróż patrzy na mnie zza stołu, na nim paczka papierosów i alkohol, chciałabym wiedzieć, co znowu ode mnie chce.... niech da mi w końcu spokój...
Wskazuje palcem na mnie... odruchowo się odwracam za siebie...
A... to wskazuje na mnie, czuję złość...
- Czego?! czego ode mnie chcesz....
- Żyj i nie marudź, a teraz chodź zapal i napij się ze mną... pilnowanie Ciebie to naprawdę kawał ciężkiej roboty.
Przyglądam mu się, wściekła... pojawia się wtedy, gdy nie jest mi już potrzebny, a może jest.... może nawet nie zdaję sobie sprawy, jak źle się czuję.
Anioł Stróż...... kurwa mać.
Zapach dymu z papierosów, niebieskie oczy śledzące każdy mój ruch... alkohol rozgrzewający me gardło...
- Postaram się...
- Postarasz się, co?
- Postaram się żyć...
Uśmiecha się delikatnie...
- Odwal się... - tylko na tyle mnie stać.... warknięcie... w ramach podziękowania za troskę.
- Nie mam najmniejszego zamiaru
Zaczyna się głośno śmiać, a ja mam ochotę go udusić...