poniedziałek, 13 grudnia 2010

Nie skończyłam Was czytać, a tu czas Mnie goni.... ehhhhh kurczę jutro nadrobię.... Pozdrawiam Was Wszystkich Gorąco :)))
Fizia poczuła chuć.
Ulubiony Psi facet na horyzoncie, całkowita olewka nawoływań Pani, prawie pies zaprzęgowy.....
Nie mogłam zapanować nad Yorkiem. :)
Fizia zakochana nie je, nie pije, mróz na dworze jej nie straszny.
Lubię zimę :) nie lubię odśnieżać samochodu :)
Biel za oknem cieszy Mnie.
Dzisiaj wyjście na basen :)
Uwielbiam mały basenik z podgrzewaną wodą i ten śnieg w koło, gwiazdy na niebie.
Dzisiaj wyjście na basen :)
Zła, rozdrażniona, tysiące myśli na minutę, zmiennych emocji, z skrajności w skrajności, nie wiem skąd taki stan, może dlatego, iż troszkę żałuję odejścia z poprzedniej firmy (małe pieniądze większy spokój, obecnie większe pieniądze większy stres). Początki podobno bywają trudne.... no cóż zacisnę zęby i zobaczymy co będzie dalej... podobno wszystkie zaczynające w tej firmie tak miały ciężko, na pewno zdopinguje mnie cała sytuacja do szukania nowej lepszej pracy. 
Brakuje mi czasu na pisanie, wywalenie wszystkich emocji negatywnych, brakuje mi tej systematyczności, którą do tej pory miałam, może to wszystko powoduje stan rozdrażnienia. Bronię się wewnętrznie przed emocjonalnym zaangażowaniem, nie chcę przeżywać pracy po pracy, znam siebie na tyle i wiem, że gdy pęknie ta granica, to mam brać nogi za pas, albo uczyć się dalej dawać sobie z tym radę.
A może przesadzam w swoich reakcjach..... może wyolbrzymiam....  jakoś sobie chyba to w końcu poukładam.