Dziwnie beznadziejnie zaczęłam się czuć... bez sensu jest wszystko. Robisz coś, starasz się, wtapiasz w odpowiednie ramy, tylko po co? Wszystko co robię wydaje się niczym, pozbawionym realnego wymiaru, pustka, dzień za dniem taki sam, co z tego, że pójdę do pracy, co z tego, że będę miała kochanką lub kochankę, co z tego, że wszystko inne będzie w kolorowych barwach. Co z tego, że będę wiecznie walczyła z czymś, o coś, o kogoś, jak i tak nie mam na to żadnego wpływu jaki będzie efekt końcowy.Wszystko to robię, tylko po co.... czasami przychodzą mi myśli, że tak naprawdę, może już czas zniknąć, usnąć, pozostawić radości, kłopoty za sobą, niech inni się męczą życiem. Zasady, normy, to ma wyglądać tak, a to tak, wplątani w układy, układziki, zależności, ograniczeni do granic o których nawet sobie nie zdajemy sprawy.
Czy rzeczywiście świadomie wiemy czym mamy się cieszyć, a czym nie, a może nam wmówiono, może wcale nie chciałam być taka jaka jestem, tylko zbiegi okoliczności, ludzi spotkanych tak mnie ukształtowały, może powinnam być kimś zupełnie innym.
Wskazano mi co jest normalne, co jest moralne, jak się ma zachowywać kobieta, a jak mężczyzna, jaką mam być kochanką, co mi wolno, a czego niego, tylko po co to wszystko?
Jaki w tym jest sens? Jaki jest sens żyć po co i dlaczego....