niedziela, 1 marca 2009

Nastrojowo

Wejdę


Wejdę na szczyt ponad chmurami, aby zostać tam na zawsze,
Będę spoglądać na dół na ludzi i ich problemy,
Będę wdychać świeże powietrze, nie skalne brudami życia,

Niedziela

Wczoraj mój "M" przyjechał po tygodniowej nieobecności i co... i w sumie nic, wieczorem oczywiście przyszedł znajomy i tak z wieczoru wspólnego nici, a za to dowiedziałam się jakie mój małżonek ma plany, czyli wyjazdy z kolegami na narty, nie chciałam tego komentować... dlaczego bo wiem, że nigdzie razem już nie pojedziemy, zresztą nigdzie razem nie jeździmy.
Dochodzę do wniosku, że jemu już nie zależy na małżeństwie (czy kiedykolwiek mu zależało?) chyba jest z obowiązku ze mną i synem, zresztą po jaką cholerę ja się nad tym zastanawiam...
Zastanawiam się, czy w przyszłym tygodniu zadzwonią i zaproszą mnie na kolejną rozmowę, tak szczerze chciałabym już iść do pracy, myślenie o tym, dlaczego mnie nie przyjęli, gdzie tkwi przyczyna, jaki jest powód zaczyna doprowadzać mnie do szału...
Zostanę Świętą po wypiciu Wina Mszalnego prawdziwego oryginalnego :) bo takie dostałam w prezencie od księdza :) i do nieba pójdę poza kolejnością.
Wiem, dlaczego chcę iść do pracy, bo wtedy przestanę się skupiać na swoim "M" inne zajęcie będzie zaprzątało moją głowę...
Nigdy nie przypuszczałam, że moje małżeństwo będzie, takie jak wiele innych, czyli każdy sobie.