niedziela, 22 sierpnia 2010

Jest jeszcze jedna sprawa, której nie umiem do końca rozwiązać, czasami kręcę się z nią jak pies za swym ogonem..... i zadaję sobie pytanie po co? dlaczego? czasami jestem masochistką.
Ja natomiast rozdrażnieniem dzisiaj sieję zgrozę w pieleszach domowych, przekonałam się także, że brat od brata niczym się nie różni ten sam typ Lwa domowego "Leży na kanapie, wydaje rozkazy i ryczy wymaga przy tym, aby go Kobieta słuchała" szczęście mam, że umiem warczeć tak samo głośno jak Oni ;)

Fizia boi się nocy na Wsi :) wdrapuje się na moje kolana, przytula i wtedy pilnuje podwórka :) zmęczona bieganiem przez kilka godzin odsypia potem w domu.
Grillowało się w sobotę :)
Dymiło się specjalnie, aby odstraszyć wściekłe komarzyce :) i zimno wieczorem się zrobiło, a Ja miałam ochotę zawinąć się w śpiwór położyć na ziemi i patrzeć w niebo jak zapada w sen, a gwiazdy pojawiały się powoli, ciemno i cicho się robiło w koło. Powinnam na starość pokochać wygodę, a mnie się marzy wyjazd pod namiot :)
Zachód słońca wygląda inaczej, gdy nie zasłaniają go bloki....