środa, 20 października 2010

Los mi dał czas na odpoczynek i nabranie sił, teraz czeka mnie zapierdziel.....
Właściwie to nic nowego,  przeczuwałam  kłopoty związane z chorobą mojego męża, nie wiem co będzie dalej zobaczymy........ przymusowe odchudzanie.... moja pensja z nowej pracy nie wystarczy nawet na opłacenie rachunków (wszystkich).
Zawsze się musi coś popierdolić..... dzisiejsza wiadomość  podcięła mi skrzydła.

Psikusy

Uwielbiałam robić psikusy.... wczoraj zakupiłam straszną maskę :) postanowiliśmy wystraszyć młodego.... niestety z wystraszenia nici, za wcześnie weszliśmy do pokoju z Szacownym (Szacowny w Masce, a ja z Fizią pod pachą za nim) nie pamiętam kiedy się tak uśmiałam jak wczoraj..... a Fizia patrzyła się na nas jak na wariatów :) słysząc nasz szept i chichot ciągły :))))))) 


PS: na myśl, że wystraszę młodego wieczorem miałam banana na ustach przez cały pobyt w supermarkecie :)