piątek, 29 maja 2015

Buszują po mojej głowie. Pukają cicho z prośbą, aby je zapisać, tak dawnego tego nie czułam "słowa natrętne"
Szacowny dzisiaj wylądował na Izbie Przyjęć w szpitalu z trudem go przekonałam, iż ma jechać nie czekać, aż stan jego się pogorszy. Ja już się nie martwię, najzwyczajniej się boję....
Brakuje mi czasu... przecieka na między palcami, tracę go na rzeczy, które nic nie wnoszą do mego życia. Książki poukładane w stosik równy czekają, aby je przeczytać, filmy ponumerowane czekają, aby je obejrzeć, a ja nie potrafię poukładać i zorganizować sobie dnia... Tracę go na pierdoły... które nic mi nie dają.