Nigdy nie przyzwyczaję się do pijaństwa Szacownego, nie znoszę go, gdy jest pijany, a może to moje doświadczenia z pijanym ojcem powodują tą niechęć do niego.
piątek, 17 grudnia 2010
A dzisiaj przypomniały mi się ostatnie dni mojej Malamutki i te wszystkie emocje, pytania czy czegoś nie zawaliłam wtedy, czy mogłam jej pomóc, poczucie winy przemknęło przez moją duszę.i obraz wychudzonego psa.... Dlaczego trudno mi sobie przypomnieć te dobre chwile, a zamiast tego przypominają się te ostatnie smutne.... gdzieś kiedyś przeczytałam, iż emocje negatywne są mocniejsze od emocji pozytywnych, jeżeli to prawda to dlaczego tak jest? Czy każdy z nas jest emocjonalnym masochistą?
Czego do tej pory nie zrobiłam?
1) Nie byłam na prawdziwych wczasach....
2) Nie byłam na kuligu
3) Nie kąpałam się nocą w jeziorze
4) Nie kochałam w lato na łące
5) Nie byłam w Rabce (a obiecuję sobie wycieczkę co roku)
i..... nie pamiętam, na pewno sobie przypomnę później.
2) Nie byłam na kuligu
3) Nie kąpałam się nocą w jeziorze
4) Nie kochałam w lato na łące
5) Nie byłam w Rabce (a obiecuję sobie wycieczkę co roku)
i..... nie pamiętam, na pewno sobie przypomnę później.
Wcale nie myślę o Świętach, z lekkim zdziwieniem rejestruję w swoim mózgu te wszystkie ozdoby, reklamy pełne uśmiechniętych rodzin szczęśliwych nie z powodu świąt i przebywania razem, tylko dlatego, iż zakupiły w promocji jakąś tam telewizję.
Cieszy Mnie śnieg.... dzisiejsza słoneczna pogoda.... milion gwiazd iskrzących się na niebie i tych na białym puchu i mam w nosie sprzątanie, a gotowanie ograniczę do minimum i marzą mi się łyżwy, takie zwykłe białe....
Balansuje na granicach emocji skrajnych od - pierdolnąć tą pracą do - a właśnie, że dam radę i się nie dam. Trudno samej mi stwierdzić, czy chcę się emocjonalnie wiązać? czy mam to wszystko olać i pozostać przy opcji to tylko praca, chociaż coraz bardziej zmierzam do opcji "to tylko praca". Znam skutki zaangażowania emocjonalnego w pracę.....
Subskrybuj:
Posty (Atom)