czwartek, 6 stycznia 2011

Trzy lata temu popłynęłam w nicość, sądziłam, że sama dam sobie radę z swoimi problemami, problemami męża, problemami w pracy, problemami z synem. Tak byłam odważna i w tej odwadze straciłam czujność, przegapiłam jeden ważny moment dla samej Siebie, zgubiłam się w natłoku problemów swoich i czyichś. Strata pracy okazała się po czasie dobrodziejstwem, Czasem dla Mnie samej. Dobrze jest spojrzeć na pewne sprawy z perspektywy czasu, gdy człowiek uspokoi się wewnętrznie, znajdzie równowagę, gdy poprosi o pomoc, pogodziłam się z jednymi faktami, inne zmieniłam o innych zapomniałam. 
Powinnam zakończyć jeszcze jedną rzecz, nie jestem jednak pewna jej w 100% może, gdzieś w środku czekam jednak na jakieś wydarzenie, które pchnie mnie do ostatecznego rozwiązania. 
Albo ktoś to zrobi za Mnie....
Czy powinnam być zdziwiona jego zachowaniem? Nie.
Słowa bolą.
Poproszę o lobotomię mózgu, zwłaszcza tej części, która jest odpowiedzialna za uczucia.
Dlaczego nadal daję się sprowokować?
Zaczynam się sama z Siebie śmiać.
Spadający lot Feniksa.... aby wstać z zgliszczy.