Marudziłam, że nie mam pracy i jej potrzebuję, więc jak dobrze pójdzie od listopada będę pracować :) za małe pieniądze, ale to już coś.... czuję przypływ adrenaliny, coś nowego, nie będę siedzieć w domu, mam tylko wrażenie, że tak strasznie powoli się uczę... nie umiem się ocenić sama w tej kwestii. Denerwuję się i stresuję nie potrzebnie.... proste rzeczy przecież .... i muszę pilnować palców, bo moja umiejętność pisania bezwzrokowego 210 słów na minutę tu okazuje się lekką przeszkodą :)
Gdzieś w środku czuję wściekłość... na mnóstwo rzeczy.... dobrze, że to uczucie mija, kontroluje i.... tak naprawdę nie lubię, gdy muszę coś zrobić pod przymusem....