środa, 13 października 2010

Miłość, wierność, cnota, zasady - czy to wszystko ułuda, którą sobie wmawiamy.... aby potem cierpieć, gdy okazuje się, że nic one nie są warte.
Dzisiaj cynicznie, ostro, pieprz z wanilią......
Dochodzę do wniosku, że nie mam szacunku do mężczyzn.... albo nie spotkałam na swej drodze zbyt godnych tego miana, albo mam uraz psychiczny, trybiki popękane i nie da się już tego naprawić.
Jeżeli Kobieto sądzisz, że Twój Mąż jest wierny..... to się grubo mylisz, głupi wyjazd na rower może okazać się schadzką z inną Kobietą.
Dla Chcącego nic trudnego. 
A tacy Faceci kojarzą się mi z psami dlaczego: pies zrobi wszystko żeby dostać się do suki, która ma cieczkę, nawet uprawianie psiego seksu przez duże dziury od bramy wejściowej to nie problem, z drugiej strony można by zacytować stare porzekadło "jak suka nie da.... pies nie weźmie".
Czy stojąc z boku, mogę oceniać czyjeś małżeństwo, że jest lepsze od Mojego?
Jak zareagować na osobę, która jest ci winna kasę (małą i pozwoliłaś jej oddać w późniejszym terminie bo sama wychowuje dzieci i ma problemy finansowe....) jednakże prosi, abyś jej zamówiła firmowe perfumy na allegro i założyła za nią tą kasę?
Wkurzyłam się to za mało powiedziane.... nienawidzę jak ktoś Mnie wykorzystuje, są granice wszystkiego...... mojej cierpliwości także.....