Kolejny dziwny związek w moim środowisku, teraz to kobieta nie jest w porządku w stosunku do swojego partnera. Dziwne to życie. Dziwne układy damsko-męskie.
niedziela, 27 września 2009
Praca
W pracy atmosfera do bani... trudno mi zrozumieć środowisko w którym przebywam, czuję się tak jakbym pracowała za czasów komuny.
Drugie podejście na prawko
Drugie podejście do egzaminu na prawo jazdy i co dupa zbita, zrobiłam ten sam błąd co ostatnio czyli zgasł mi dwa razy samochód na łuku, który przejechałam mimo wszystko bezbłędnie z pochwałą u egzaminatora. Egzamin rozpoczęłam po trzech godzinach czekania na poczekalni, znudziło mnie to siedzenie, a stres poszedł w diabły i zdenerwowanie także na sam plac manewrowy weszłam spokojna, no prawie. Samochód zgasł bo.... o błędzie dowiedziałam się od egzaminatora uświadomił mnie co robię źle.... dlaczego nie uświadomił mnie mój instruktor dzień wcześniej, gdy samochód mi zgasł dwa. Wytłumaczenie z jego strony "Pewno zjadł cię z stres" gówno prawda.....
44 godziny jazd, jazda po mieście opanowana do perfekcji, jazda na łuk dobra, ruszanie na ręcznym w porządku nie zdane z powodu jednej głupiej rzeczy o której nie wiedziałam, a mój instruktor zamiast mnie poprawić, doradzić wolał na placu manewrowym rozmawiać przez telefon lub strzelać z wiatrówki. Kursancie domyśl się sam Instruktor ci na pewno tego nie powie, a jak nie wiesz dowiesz się na egzaminie. Straszono mnie Egzaminatorami i stresem o dziwo, stres opanowany, a jeden i drugi egzaminator sympatyczny i pomocny, zaczynam dochodzić do wniosku, że lepiej zrobić otoczkę w koło egzaminów niż się wysilić i kursanta nauczyć dobrze jeździć. Poczytałam na internecie na temat różnych ośrodków w moim mieście, zastanawiam się spostrzeżenia moje na temat przekazywanej wiedzy u innych kursantów takie same totalne olewanie uczących się jazdy... według uczących winę ponoszą kursanci za swoje nie zdane egzaminy. Ciekawe czego jeszcze nie umiem... wiem co zrobić, aby przejechać dobrze łuk, uczę się na błędach... szkoda, że dopiero na egzaminie, teraz nie wiem kiedy będę miała kolejny egzamin okaże się w poniedziałek.
44 godziny jazd, jazda po mieście opanowana do perfekcji, jazda na łuk dobra, ruszanie na ręcznym w porządku nie zdane z powodu jednej głupiej rzeczy o której nie wiedziałam, a mój instruktor zamiast mnie poprawić, doradzić wolał na placu manewrowym rozmawiać przez telefon lub strzelać z wiatrówki. Kursancie domyśl się sam Instruktor ci na pewno tego nie powie, a jak nie wiesz dowiesz się na egzaminie. Straszono mnie Egzaminatorami i stresem o dziwo, stres opanowany, a jeden i drugi egzaminator sympatyczny i pomocny, zaczynam dochodzić do wniosku, że lepiej zrobić otoczkę w koło egzaminów niż się wysilić i kursanta nauczyć dobrze jeździć. Poczytałam na internecie na temat różnych ośrodków w moim mieście, zastanawiam się spostrzeżenia moje na temat przekazywanej wiedzy u innych kursantów takie same totalne olewanie uczących się jazdy... według uczących winę ponoszą kursanci za swoje nie zdane egzaminy. Ciekawe czego jeszcze nie umiem... wiem co zrobić, aby przejechać dobrze łuk, uczę się na błędach... szkoda, że dopiero na egzaminie, teraz nie wiem kiedy będę miała kolejny egzamin okaże się w poniedziałek.
Subskrybuj:
Posty (Atom)