Wredność ostatnio ze mnie wychodzi, czuję wewnętrzną irytację sama nie wiem na co i dlaczego, a może po prostu nie wpadłam jeszcze o co we mnie siedzi. Wredność moja odbija się na Nastoletnim, nie mam cierpliwości z nim dyskutować, przy pierwszej sposobności mój głos podnosi się o kilka tonów za dużo, pokrzykuję, wydaję z siebie różne słowa z których nie jestem dumna. Zapanować nad tym nie mogę, więc siedzę w kącie i staram się nie odzywać wcale, skąd to cholerne rozdrażnienie we mnie, a potem napadnie mnie wstyd, za takie zachowanie. Czepiam się wszystkiego, oj czepiam, noża nie włożonego do zmywarki, piachu przyniesionego na butach, źle ułożonego ręcznika, bałaganu w pokoju :/ powinnam założyć sobie kaganiec, albo powiesić tabliczkę z napisem "Nie zbliżać się niebezpieczna, gryząca wściekła Baba".
Moja żona ma to samo...to chyba norma, a nie ewenement.
OdpowiedzUsuńHm... Norma :) czy ona ma tak codziennie? to współczuję Ja mam raz na jakiś czas i dlatego jestem tym oburzona :) Witaj u mnie :)
OdpowiedzUsuńdobrze, żę nie tylko ja jestem królową sarkazmu...
OdpowiedzUsuń;)
Ange szukałam odpowiedniego zdjęcia i nie znalazłam :)
OdpowiedzUsuńheheh na całe szczęście ;) jeszcze nas nie przyłapali na gorącym uczynku ;)
OdpowiedzUsuń:) będę się wypierać :) heheheheh
OdpowiedzUsuńokey ;) zapamiętam :))
OdpowiedzUsuńale... hmm... ja tam lubię swój sarkazm :)
Ange a ja myślałam że piszesz o podbieraniu zdjęć heheheh :) a Ty o czym innym heheh ;)
OdpowiedzUsuńhue hue hue nie ma jak się dogadać ;)
OdpowiedzUsuń