piątek, 31 lipca 2009

Gdy

Gdy jest tak wiele braków w innych dziedzinach życia emocjonalnego nie masz ochoty walczyć z zwykłą szarą codziennością, problemy zwykłe puchną jak nadmuchiwany balon, który nie chce się unieść w żaden sposób z ziemi. Wariuje, powoli czuję jak omamia mnie szaleństwo, nawet nie mam ochoty stwarzać pozorów, że jest mi dobrze tak jak jest, bo nie jest.
Znowu na kolejce górskiej z emocji siedzę.
Pesymizm wrodzony ogarnął moją duszę, czekam na cud, który nigdy się nie wydarzy.

10 komentarzy:

  1. Niestety trzeba działać. Czekanie na cud ma nikłą szansę powodzenia. Statystycznie zbliżoną do zera, jak 6ka w totka.
    Move Y ASS - jak śpiewał jakiś czarny klasyk :I

    OdpowiedzUsuń
  2. wydarzy się
    z cudami nigdy nic nie wiadomo....

    OdpowiedzUsuń
  3. Madame czasami troszkę potrzebują pomocy :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie ma za co. Lubię tak prosto w oczy, od czasu do czasu. Właściwie zawsze ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Rado powiem jedno wolę takie prosto w oczy niż współczucie :))))

    OdpowiedzUsuń
  6. ja myślę Aguś, że my pop prostu czasem dochodzimy do granicy naszej wytrzymałości i zwyczajnie są takie momenty, kiedy nie jesteśmy w stanie już niczego wziąć na swoje plecy i wtedy... wtedy jest nam dobrze, bo odrzucamy i bagatelizujemy wszystko, co nie jest dobre i wtedy właśnie odzyskujemy równowagę...

    OdpowiedzUsuń
  7. Aga masz zupełną rację :) to właśnie czuję ulgę :)

    OdpowiedzUsuń

Diabeł rechocze złośliwie za plecami....