czwartek, 18 lutego 2010

6

Szóste podejście do egzaminu na prawko za dwa tygodnie :) a co żeby nie było, że taka zdolna jestem. Dzisiaj siedzę, przed komputerem i Japa mi się śmieje, dlaczego?
Wyjechałam z placu manewrowego :O przejechałam ten cholerny łuk za pierwszym razem :) dojechałam do wzniesienia i prawie pojechałam sama dalej na egzamin ;) Szczęśliwa za bardzo, pełna dumy za dosłownie 10 minut wjechałam na czerwonym świetle na pasy dla pieszych :) w miejscu, które znam, bo jeździłam tam wiele razy na jazdach, jednakże cieszę się bardzo, przełamałam się!!!
Ręce do tej pory mi latają, jak staremu alkoholikowi :) nawet nie zdawałam sobie sprawy, że mogę się cieszyć, aż tak bardzo z niezdanego, a udanego egzaminu :) Szacowny patrzył na mnie jak na wariatkę, chyba nie rozumiejąc, ile dla mnie znaczyło wyjechanie z placu manewrowego :) pewno w swojej głowie siarczyście klął.
Najwidoczniej musiałam przejść te wszystkie etapy :) mam nadzieję, że nie zdenerwuje się następnym razem i pójdzie mi dobrze.

PS: Egzaminator w sumie mnie pochwalił mówiąc, że liczył na mnie :) (Ja na siebie też) byłam pierwszą osobą, która nie zdała, a się cieszyła.

2 komentarze:

  1. No jesteś moją bohaterką, idolką po prostu :)
    Bo wiesz, ja tak właśnie przymierzam się do zrobienia prawa jazdy, a perfekcjonistka we mnie boi się i podkula ogon--jak to? Ja miałabym nie zdać za pierwszym podejściem? :)
    A tu się okazuje, że to wcale nie jest takie straszne.
    Trzymam kciuki!
    Dorota

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak słyszę o prawku to mnie ciary przechodzą - brrrr!!!
    Mnie juz 2 lata minęły prawie od ostatniego niezdanego egzaminu i do tej pory nie mogę się zabrać za kontunuację A PRAWKO MI CHO.LERNIE POTRZEBNE !
    GRATULUJĘ przełamania barier na placu manewrowym :)))
    Buuzialki :*

    Iza

    OdpowiedzUsuń

Diabeł rechocze złośliwie za plecami....