piątek, 5 marca 2010

Nastoletni sprawił mi przykrość ogromną, przekroczył granice wyznaczone dobrym zachowaniem, sama nie wiem jak mam się zachować, czy dać mu popalić do tego stopnia, żeby nauczkę zapamiętał do końca życia. Zaczynam konsekwentnie traktować go jak dorosłego, nie lubię jak wykorzystuje się moją dobroć, z drugiej strony zauważyłam, że jego zachowanie jest podobne do zachowania mojego Szacownego.
Granicę Dorosły - Nastoletni zaznaczam grubą czerwoną linią. Młody kończy nie długo 18 lat
i wydaje mu się, że będzie mógł wszystko no cóż, trzeba będzie go sprowadzić na ziemię.

6 komentarzy:

  1. musisz być twarda i konsekwentna,
    dla dobra twojego syna,
    choć jego samego może to bardzo zaboleć

    OdpowiedzUsuń
  2. Dla dobra Twojego syna--a przede wszystkim--dla własnego dobra!
    Ściskam
    Dorota

    OdpowiedzUsuń
  3. Doroto :) Dziękuję :) Trudna sztuka wychowania dzieci ehh... i czasami boleć musi :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja Ci akurat rady nie dam, bo sama nigdy nie byłam twarda ani konsekwentna (no, ale ja mam córkę).
    Jeśli doznałam przykrości, to po prostu wypłakiwałam ślepia, czekając, aż młode przejrzy na oczy. I zawsze się doczekiwałam:))
    Tyle, że to nie musi być dobry sposób na chłopców:)))
    Co innego faceci: tu zawsze byłam i jestem twarda!!!
    Trzymaj się, niech Ci macierzyństwo lekkim będzie:)
    ANy

    OdpowiedzUsuń
  5. Anno :) Wychowanie dzieci to sztuka :) no jak na razie to się nie odzywam do niego i postraszyłam Szacownym ;)
    Zastanawiam się na wykorzystaniu poczucia winy ;)

    :*

    OdpowiedzUsuń

Diabeł rechocze złośliwie za plecami....