czwartek, 12 grudnia 2013

Znowu nie wyszło, tak jak miało wyjść, właściwie sama nie wiem, jak miało wyjść. 
Pracować, aby przeżyć, zmagać się z swoją potrzebą zaistnienia w nowym środowisku, niespełnione ambicje, te same osoby w pracy... duszę się... Wróciłam do punktu wyjścia, który myślałam, że mam za sobą... trudno walczyć z własnymi Demonami.
Podpowie mi ktoś, co mam z sobą robić? 
Może jednak powinnam cieszyć się z tego co mam, nie marzyć o czymś więcej... próbować wejść jeden stopień wyżej na drabinę bez strachu, że się złamie? 
Alkohol - przyjaciel? - wróg? - zatracam się w sobie. 
Potrzebuję kolejnej zmiany.... 
 
 

2 komentarze:

  1. Ech Agulek... może jednak kawa spontanicznie któregoś dnia u mnie? albo w połowie drogi? albo gdzieś...?

    OdpowiedzUsuń
  2. Aguś :) tak bardzo chciałabym i tak bardzo boję się :) jestem tchórzem, którzy boi się czasami ... i tak ciężko wyciągnąć Mnie z domu :) :*

    OdpowiedzUsuń

Diabeł rechocze złośliwie za plecami....