piątek, 7 października 2016

Wczoraj......

Wczoraj spotkałam śmierć. Siedziała na ławce, tak niedbale, na luzie... przyglądała się ludziom, którzy w biegu ją mijali....  nie zauważjąc jej wcale. 
Usiadłam, przy niej... może z nią się za przyjaźnię, oswoję... 
Wyciągnęła kościstą dłoń częstując papierosem. 
Wsunęłam go w usta, ona mi podsunęła zapalicznkę z ogniem, zaciągnęłam się... poczułam chwilową ulgę. 
Siedziałyśmy w milczeniu obserwując ludzi, gdy nagle usłyszałam jej cichy śmiech. 

- Śmierć to, ty potrafisz się śmiać? 

- Tak, a co w tym dziwnego? Śmieję się z was ludzi, którzy uważacie, że macie wiele lat, przed sobą, czepiacie się  nadziei, na życie wieczne. Martwicie się pierdołami bez znaczenia... komplikujecie proste rzeczy... tylko, dlatego, iż nudzicie się sami z sobą. Doceniacie materialne rzeczy, a tak mało doceniacie czas, który jest w waszych dłoniach... biegniecie przed siebie, nawet nie zatrzymując się, aby zastanowić się dokąd. Spójrz na siebie, dlaczego palisz, tak bardzo chcesz do mnie dołączyć? 

Spojrzałam na papierosa. 

- Dystrukcyjni ludzie... w sumie to Ja i tak nie mam nic do roboty, bo sami  uimiejętnie pozbywacie się swoich dni. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Diabeł rechocze złośliwie za plecami....