Troszkę się martwię.... nowa praca, nowe wyzwania, nowe środowisko... nie boję się, nie panikuję, po prostu staram się ogarnąć to co wpadło mi w ręce. Martwię się, czy przedłużą mi umowę, czy rzeczywiście będę miała to co chcę.... Podobno martwienie się nic mi nie da :) owszem zgadzam się
z tą tezą, jednakże :) myśli same wracają.
Czas zacząć działać po swojemu :) uwielbiam to przełączenie się na profesjonalizm :) takt... brakowało mi tej kontroli nad sobą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Diabeł rechocze złośliwie za plecami....