sobota, 28 marca 2009

Sytuacja

Monachium zeszły rok miesiąc maj.

Ja i moja przyjaciółka wchodzimy do budynku w którym mieszka, w holu dziewczyna i portier z swoim małą kundelowatą suczką :)

- O jaka śliczna, no chodź maleńka do mnie - kucam i cmokam do niej, uśmiecham się i wołam.

Suka stoi patrzy się na mnie dziwnie za chwilę słyszę ostrzegawczy werk, w psim uśmiechu widzę przednie kły, a ja w duchu jestem oburzona, że ona do mnie nie che iść.

- No tak przecież ona mnie nie rozumie.... nie zna Polskiego - wstaję i mówię do przyjaciółki :)

PS: No tak Jabłko nie pada daleko od Jabłoni heheheheheh




5 komentarzy:

  1. i tu masz rację u mnie klient wysyłał psa do SZWECJi i piesek po szwedzku był dwu - jezyczny skubany:)!!

    OdpowiedzUsuń
  2. ale pies nie musiał kitajec jeden języków się uczyć ;) powinien się skupić na Twoim zachowaniu niewerbalnym ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ange heheheh no bestia chciała mnie użreć ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. trzeba było jej oddać ;) pokazać kły i zaraz by spieprzyła :) to by zrozumiałą :))
    hehehe ;)

    OdpowiedzUsuń

Diabeł rechocze złośliwie za plecami....