Wesele, wesele i po weselu..... Siedząc w kościele słuchając wynurzeń Księdza Proboszcza na temat małżeństwa, wierności i do końca Cię nie opuszczę, czułam jak skręcają mi się moje własne bebechy.
Zastanawiałam się jaki ma sens wypowiadanie tych słów.... chociaż może gdzieś są ludzie, którzy przestrzegają tych zasad, osobiście takich nigdy nie poznałam.
Eeeeetam... wszystko zależy od tego, ile wie żona, mąż, przyjaciele ;))))
OdpowiedzUsuńeh... do dupy to wszystko... :/
OdpowiedzUsuńAga :)))))))))) ano to też fakt ;)
OdpowiedzUsuńAnge ano prawda :)
OdpowiedzUsuńmnie pewnie Ksiądz wywalił by z koscioła ... śmiałabym się do rozpuku w szaleństwie
OdpowiedzUsuńja pierdole ale leje!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!.....
Wiesz, ja w głębi duszy wierzę w sens tych słów...
OdpowiedzUsuńPod warunkiem, że wypowiedziane przez właściwych ludzi:)
po prostu w to wierzę...
Gwoli ścisłości. Przypominam, że przysięga NIE JEST OBOWIĄZKOWA.
OdpowiedzUsuńCicho u mnie też leje :)))))) a ja się śmiałam na własnym kościelnym który mieliśmy po 9 latach małżeństwa :)
OdpowiedzUsuńMadame wiesz co jeżeli wypowiada się te słowa to trzeba być za nie odpowiedzialnym od początku, nie można powiedzieć, że kurczę złożyłam a potem klapa...
OdpowiedzUsuńKażdy z nas ma swoje zasady życia i tyle :*
Rado wiem heheheheh :) mnie Ksiądz proponował, żeby sama Mężowi przysięgała ;) bo on na początku nie chciał :)
OdpowiedzUsuńDla wielu to już tylko tradycja i ... hipokryzja (bo jak to tak bez ślubu w kościele).
OdpowiedzUsuńMakro Ano prawda ...
OdpowiedzUsuń