poniedziałek, 22 czerwca 2009

Wesele

Wesele, wesele i po weselu..... Siedząc w kościele słuchając wynurzeń Księdza Proboszcza na temat małżeństwa, wierności i do końca Cię nie opuszczę, czułam jak skręcają mi się moje własne bebechy.
Zastanawiałam się jaki ma sens wypowiadanie tych słów.... chociaż może gdzieś są ludzie, którzy przestrzegają tych zasad, osobiście takich nigdy nie poznałam.

12 komentarzy:

  1. Eeeeetam... wszystko zależy od tego, ile wie żona, mąż, przyjaciele ;))))

    OdpowiedzUsuń
  2. eh... do dupy to wszystko... :/

    OdpowiedzUsuń
  3. Aga :)))))))))) ano to też fakt ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. mnie pewnie Ksiądz wywalił by z koscioła ... śmiałabym się do rozpuku w szaleństwie
    ja pierdole ale leje!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!.....

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiesz, ja w głębi duszy wierzę w sens tych słów...
    Pod warunkiem, że wypowiedziane przez właściwych ludzi:)
    po prostu w to wierzę...

    OdpowiedzUsuń
  6. Gwoli ścisłości. Przypominam, że przysięga NIE JEST OBOWIĄZKOWA.

    OdpowiedzUsuń
  7. Cicho u mnie też leje :)))))) a ja się śmiałam na własnym kościelnym który mieliśmy po 9 latach małżeństwa :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Madame wiesz co jeżeli wypowiada się te słowa to trzeba być za nie odpowiedzialnym od początku, nie można powiedzieć, że kurczę złożyłam a potem klapa...
    Każdy z nas ma swoje zasady życia i tyle :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Rado wiem heheheheh :) mnie Ksiądz proponował, żeby sama Mężowi przysięgała ;) bo on na początku nie chciał :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Dla wielu to już tylko tradycja i ... hipokryzja (bo jak to tak bez ślubu w kościele).

    OdpowiedzUsuń

Diabeł rechocze złośliwie za plecami....