Wpuściłam go w swoje życie na nowo, tyle czasu trzymałam z dala od siebie, teraz rozsiadł się na nowo w swoim wygodnym fotelu, mrużąc oczy przypatruje mi się z głębi ciemnego pokoju. Stoję Naga plecami odwrócona do niego, wiem patrzy na mnie, czuję jego wzrok błądzący po moich plecach, ulubiona pieszczota przeze mnie. Podnosi dłoń zaciąga się papierosem uśmiecha się szkaradnym grymasem zwycięzcy.
Mój Demon....
Mój Demon....
A nie pisałem, że wszytko się jakoś ułoży.
OdpowiedzUsuńRado hm.... jak by ci tu powiedzieć, nie jest wszystko do końca oki... zmiany ruszyły swoim torem mimo wszystko... Ja go znam i wiem skąd u niego ta zmiana... przerabiałam ten scenariusz...
OdpowiedzUsuńRado sorki pomyliłam tematy heheheh coś dzisiaj jestem strasznie rozkojarzona :) Mój Demon nie niesie niczego dobrego no może troszkę ;)
OdpowiedzUsuńbędzie dobrze! grunt to się nie bać i stawić mu czoła...
OdpowiedzUsuńKobieca konsekwencja...
OdpowiedzUsuńAnge :) właśnie postanowiłam z nim pobywać to tu i tam...
OdpowiedzUsuńMakroman Mój Demon to nie mój Mąż...
OdpowiedzUsuńdemon to demon...
OdpowiedzUsuńnawet gdy kusi, nadal pozostaje złem
Wiem Madame :)
OdpowiedzUsuńhahaha, wiem, że wiesz Vik:)
OdpowiedzUsuńmój blog wypełniony jest demonami....
A czy ja pisałem o mężu?
OdpowiedzUsuńMakroman ano chyba nie...
OdpowiedzUsuń