Mała Mi wczoraj późną wieczorową porą dała nogę w czerń nocy z Fizią.... Wyszła ot tak sobie na spacer przy okazji odprowadzając Gościa, który zawitał w ich progach, a że i rozmowa była miła i sympatyczna (znają się z Gościem przeszło 20 lat) więc rozsiedli się na ławce poruszając tematy ważne i bardzo osobiste. Siedzieli by tak długo pewnie jeszcze, jednakże Szacowny zaniepokojony zaginięciem Żony (bardziej Szacowny chyba bał się o Fizię niż o swoją Żoną) z pianą na ustach zadzwonił do Gościa, potem Focha pokazał wielkiego i obrażony poszedł spać. Mała Mi zastanawia się cóż takiego się stało skoro Szacowny zawsze tak znika, nie odbiera telefonów od Małej Mi, a potem sam wielce zawsze zdziwiony, że Mała Mi zła na niego Jest.
no jak to co??? obróciły się role!
OdpowiedzUsuń;) dobrze mu tak hihihi
Najfajniejsze jest to, że to wcale nie było zaplanowane :) tylko następnym razem to się cieplej ubiorę ;)
OdpowiedzUsuńtakie rzeczy są spontaniczne, wiem... i zapewne temu mają tak ogromną siłę oddziaływania... :)
OdpowiedzUsuńJego problem... :)
OdpowiedzUsuńFilozofia pod hasłem: co wolno wojewodzie! Nie daj się, Kochana.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Ania Ny
Anno Nie daje się :) i właśnie o to zawsze są największe Fochy Szacownego chociaż kiedyś to ja byłam uległą grzeczną żonką... dobrze, że się zmieniłam. :*
OdpowiedzUsuńdobrze:)
OdpowiedzUsuń(ja cię nie namawiam, ale...:):)
Madame :) i na mnie przyjdzie pora :)
OdpowiedzUsuń