Czasem każdy się tak czuje. I zawsze to bzdet. Nie ma takich ludzi, nic niewartych.
Współczuję Ci, bo sama często się tak czuję, ale wiesz, za dużo czasu spędzamy krytykując siebie i obwiniając o błędy, o których za miesiąc nie bedziemy nawet pamietać.
Tego nie da się oduczyć raz na zawsze :) Ale można nauczyć się nie brać tego za bardzo do głowy. Minie, jak przyszło. Bo, jak pisze pikfe--to zawsze bzdet. A w listopadzie jakoś częściej ten bzdet przychodzi do głowy--mojej w każdym razie. A kysz, bzdet, a kysz! Pozdrawiam Dorota
Wiesz, z mojego niewielkiego jeszcze doświadczenia wynika, że a) nie da się; b)można próbować, ale siły trzeba mieć dużo, żeby zamiast skomlenia, że jest się beznadziejnym, puszczania smętnej muzyki i wyobrażania sobie swojego pogrzebu, iść na spacer, napisać fajny tekst/namalować coś ładnego/poćwiczyć głos/upiec tort/uszyć bluzkę etc. Moim zdaniem to jest bardzo trudne, ale z drugiej strony moje użalanie się nad sobą jest w moich oczach pójściem na łatwiznę i jesli już się użalam, to czuję się jeszcze gorzej i jeszcze trudniej jest mi wtedy zrobić coś sensownego. Bez sensu to wszystko. Najlepeij jest być mega pewnym siebie, tak? ;)
Pikfe :) wiesz nie znam ludzi, którzy są mega pewni siebie, jeżeli już chcą nam wmówić, że tak jest to w 100% udają twardzieli, jeżeli już to wolę pozwolić sobie tak naprawdę na dzień użalania się nad sobą :) a potem się wkurzam na siebie samą i zabieram za siebie :) poza tym chyba wolno nam w końcu pozwolić sobie na bycie słabymi, użalającymi się nad sobą Kobietkami :) chociażby dla zdrowotności psychicznej :) Tak mi się wydaje ;)
Czasem każdy się tak czuje. I zawsze to bzdet. Nie ma takich ludzi, nic niewartych.
OdpowiedzUsuńWspółczuję Ci, bo sama często się tak czuję, ale wiesz, za dużo czasu spędzamy krytykując siebie i obwiniając o błędy, o których za miesiąc nie bedziemy nawet pamietać.
Pikfe :) zgadzam się z Tobą i nasuwa się pytanie jak się tego oduczyć raz na zawsze?
OdpowiedzUsuńTego nie da się oduczyć raz na zawsze :) Ale można nauczyć się nie brać tego za bardzo do głowy. Minie, jak przyszło. Bo, jak pisze pikfe--to zawsze bzdet.
OdpowiedzUsuńA w listopadzie jakoś częściej ten bzdet przychodzi do głowy--mojej w każdym razie.
A kysz, bzdet, a kysz!
Pozdrawiam
Dorota
Wiesz, z mojego niewielkiego jeszcze doświadczenia wynika, że a) nie da się; b)można próbować, ale siły trzeba mieć dużo, żeby zamiast skomlenia, że jest się beznadziejnym, puszczania smętnej muzyki i wyobrażania sobie swojego pogrzebu, iść na spacer, napisać fajny tekst/namalować coś ładnego/poćwiczyć głos/upiec tort/uszyć bluzkę etc. Moim zdaniem to jest bardzo trudne, ale z drugiej strony moje użalanie się nad sobą jest w moich oczach pójściem na łatwiznę i jesli już się użalam, to czuję się jeszcze gorzej i jeszcze trudniej jest mi wtedy zrobić coś sensownego. Bez sensu to wszystko. Najlepeij jest być mega pewnym siebie, tak? ;)
OdpowiedzUsuńDoroto w tej chwili już się uśmiecham może dlatego, że zmieniło się moje nastawienie... :) Jedno wiem, że dzisiaj jest lepiej :) :*
OdpowiedzUsuńPikfe :) wiesz nie znam ludzi, którzy są mega pewni siebie, jeżeli już chcą nam wmówić, że tak jest to w 100% udają twardzieli, jeżeli już to wolę pozwolić sobie tak naprawdę na dzień użalania się nad sobą :) a potem się wkurzam na siebie samą i zabieram za siebie :) poza tym chyba wolno nam w końcu pozwolić sobie na bycie słabymi, użalającymi się nad sobą Kobietkami :) chociażby dla zdrowotności psychicznej :) Tak mi się wydaje ;)
OdpowiedzUsuń