Jak długo będę trzymać na smyczy swoje pragnienia... nie wiem. Obserwuję swoje reakcje, które z intensywnością czerwieni wybuchają w moim wnętrzu, a może po prostu wariuję. Wystarczy impuls, abym popłynęła na fali, nie zastanawiając się nad konsekwencjami....
ej
OdpowiedzUsuńkotku - przestrzegam Cię!
rozważnie z impulsami
iść za głosem, ale...nie bezmyślnie
no więc...? na co tu czekać?!
OdpowiedzUsuńMadame... i tu zaczyna się problem... zaczynam się bać tego co czuję... zbyt intensywnie czuję...
OdpowiedzUsuńAnge :) na impuls ;)
OdpowiedzUsuńKobieto! Zmieniaj swoje życie, realizuj potrzeby, nie bój się! Co nie oznacza, że masz głupot totalnych narobić. Poza impulsami posiadasz jednak rozum. Na skoki nastroju i gwałtowne impulsy polecam psychiatrę i endokrynologa--zbadałaś w końcu tę tarczycę? To można zrobić odpłatnie bez skierowania i nie jest to aż taka wielka kasa. A wyniki mi wyślij, zapytam zaprzyjaźnioną panią endokrynolog, co o tym sądzi. Chcesz zmian? To zadbaj o siebie, to zwykle jest największa zmiana. Wiem, endokrynolog brzmi nudnie, lepszy byłby sprawny kochanek. Ale jedno nie wyklucza drugiego :)
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego w nowym roku życzę raz jeszcze.
Dorota
Doroto Kochana :) Psychiatrę ominę jednak z daleka ;) (w sumie to chyba powinnam się obrazić :P ) Badania będę robić :) ginekologa też zaliczę :) Przyznaję rację :) w 100% (oprócz psychiatry :P) z zmianami u Siebie :)
OdpowiedzUsuńPS: czasami brakuje mi kopa w dupę...
Doroto :) a impuls to tylko w jednej rzeczy może mi grozić upadkiem do piekła :)
OdpowiedzUsuńWcale nie powinnaś się obrazić za psychiatrę--to bardzo pożyteczny lekarz. Też go kiedyś omijałam z daleka, a raczej w ogóle nie przychodziło mi do głowy, że mogłabym do niego zawitać. Aż pewnego dnia Mądry Ktoś wytłumaczył mi, że to, co biorę za brak sił, słabość woli i ogólne poczucie beznadziejności to po prostu depresja--czyli choroba. A chorobę można leczyć. I jej leczeniem zajmuje się własnie psychiatra. Którego wcale nie trzeba się bać. Bo pomaga zebrać się do kupy. Czasem pomaga też endokrynolog, kiedy przyczyna braku sił, braku wiary i nadziei tkwi w zaburzeniach hormonalnych. A czasem przydają się lekarze obu tych specjalności.
OdpowiedzUsuńDorota
I co Ty z tym piekłem? Jakież to straszne grzechy planujesz, Upadły Aniele? Ja Cię zresztą do grzechu, broń Boże, nie namawiam. No, może do grzeszków, jakże przyjemnych.
OdpowiedzUsuńI SIEBIE nie zmieniaj--co zresztą jest niemożliwe. Jeśli masz potrzebę zmian, zmieniaj U SIEBIE, WOKÓŁ SIEBIE, DLA SIEBIE. Te zmiany, których zwykle na początku tak się boimy, w pewnym momencie okazują się bardzo przyjemne. Siły do dokonywania zmian, których pragniesz życzę z całego serca.
I ściskam
Dorota
Doroto :) wiem, że masz zupełną rację :) żartowałam, że się obrażę :) zbyt dużo braków mam w mym środku ;) i znam siebie troszkę :) :) Nad Depresją już się zastanawiałam całkiem poważnie... jak na razie to badania muszę zrobić i to naprawdę szczegółowe i najważniejsze... ginekolog do zaliczenia (bo z strachu przed narkozą omijałam go zawsze) :) Buziaki :)
OdpowiedzUsuń