Nie myślcie, że się użalam nad sobą, czy jestem ofiarą, to wszystko co piszę, to moje spostrzeżenia na temat mojego związku. Przeszłam długą drogą do momentu w którym bez wielkich emocji, rozżalenia, uczucia porażki, żalu, mogę na to wszystko spojrzeć, co będzie dalej sama nie wiem.
Nie użalasz się.
OdpowiedzUsuńSzukasz własnej drogi, która pomoże Ci odnaleźć coś, co zaginęło, albo coś, czego nigdy nie było.
Aby uzyskać odpowiedź - trzeba zadać pytanie. Ty je właśnie zadajesz!
Odpowiedź wkrótce sama przyjdzie...
Madame :) tych pytań jest tysiące... pośród wszystkich zdarzeń dobrych i złych szukam Siebie, obym znalazła gdzieś, kiedyś.
OdpowiedzUsuńWiesz najśmieszniejsze jest to, że ja znam już kilka odpowiedzi, boję się wypowiedzieć je na głos, bo wtedy musiałabym coś z tym zrobić, a chyba nie jestem na to jeszcze gotowa.
A nawet gdybyś się użalała--to co? To Twój blog, Twoje miejsce i mozesz tu robić, na co masz ochotę. Ze wsparciem kilku życzliwych (choć na odległość) osób :)
OdpowiedzUsuńDorota
Doroto :) mogę się użalać i owszem :) chciałam tylko określić dokładnie stan w jakim jestem :) :* Dziękuję :)
OdpowiedzUsuńJest różnica między użalaniem sie nad sobą, a wyrażeniem żalu, że tak a nie inaczej się toczą sprawy.
OdpowiedzUsuńTy nie brzmisz jakbyś się użalała, natomiast jasne jest, że zanim ruszysz do przodu, masz do wykonania pewne zadanie: wyrazić żal po utraconych złudzeniach.
Po czym - już bez żalu - rozstać się z nimi:))
Uściski
ANy
Anno Dziękuję :) nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo trafiłaś w samą dziesiątkę :)
OdpowiedzUsuń