wtorek, 20 lipca 2010

Masz Męża -  licz na siebie. 
Dzisiaj auto padło.... siadł rozrusznik... i dziękuję temu w Niebiosach, że to się stało prawie pod blokiem, co prawda zajęłam prawie większą część ulicy nic na to jednak nie mogłam poradzić, za mała jestem i za słaba, aby przepchnąć takiego kolosa w bezpieczne miejsce. Zadzwoniłam do Szacownego, który ledwo wyjechał z domu, spokojnie mógł  wrócić i mi pomóc, gdy wyjęczałam, że zgasło mi auto, usłyszałam z drugiej strony (sieci) warknięcie " no i co Ja ci na to poradzę, że ci zgasło" wystarczyła mi taka odpowiedź. Rozłączyłam się.... zadzwoniłam do Nastoletniego, niestety jego uszkodzony wyświetlacz nie pokazuje, że ktoś dzwonił, więc zadzwoniłam do Sąsiada, który z żoną pomógł mi go uruchomić..... Dziękuję za sąsiada!!!!!!! 
To nie pierwszy raz, gdy mój Szacowny biegnie mi z "pomocą."..... to nie pierwszy raz, gdy daję sobie radę sama, to nie pierwszy raz, gdy słyszę warczenie z jego strony..... i zadaję sobie pytanie, po jaką cholerę jeszcze dzwonię do niego z jakąkolwiek prośbą? znam przecież odpowiedź. 
Wściekła!!!!

2 komentarze:

  1. Ej no, kup sobie zestaw śrubokrętów:)

    ja mam:):)

    OdpowiedzUsuń
  2. Madame :) no właśnie wczoraj dokształciłam się co to rozrusznik itd., :) teraz sobie kupię takie nowe cacko :) załatwię taniego Mechanika ;)

    OdpowiedzUsuń

Diabeł rechocze złośliwie za plecami....