poniedziałek, 2 sierpnia 2010

Kocham las... wczoraj uciekliśmy w takie miejsce i za każdym razem jestem ogromnie zdziwiona tym lasem, tak blisko wielkich miast, mimo wściekłych komarzyc, które za wszelką cenę chciały wyssać z nas całą krew, rozkoszowałam się zapachem, intensywną zielenią, ciszą.....  Fizia :) biegała jak oszalała za każdym rzuconym patykiem, każde błoto i kałuża była jej i wcale nie wyglądała na eleganckiego Yorka, a na szczęśliwego Psa. :) (w życiu nie była tak brudna woda podczas kąpieli po powrocie do domu)

2 komentarze:

Diabeł rechocze złośliwie za plecami....