Wojna charakterów nadal trwa.... Młody ma fochy w nosie, a właściwie to walczy o drugie miejsce w stadzie.... tak najprościej można to nazwać. Niestety zawsze będzie ostatni czy chce, czy nie. Postawa Szacownego w stosunku do Mnie też nie pomaga w utrzymaniu chwilowym w ryzach Młodego i o ile Młodego Mogę jeszcze wychowywać to Starego już nie za bardzo (najwyżej wyrazić swoje zdanie). Młody jawnie okazuje, że ma moje prośby w nosie.... a co tam Matka będzie gderać za plecami, wczoraj wyszedł mimo, że mu kazałam zostać w domu, potem dla załagodzenia sprawy pisał mi smsy.... w sumie dobrze, że mogę z nim dyskutować. Ostatnimi czasu znowu zaczął dziecinną grę, jak nie dostanę od Mamy, dostanę od Taty, a mój Szacowny oczywiście dobry Tata daje wbrew temu co mówię. Wygarnęłam wczoraj Szacownemu co o tym myślę. Czy jestem trochę despotką, tak jestem, jestem też uparta, jeżeli o coś proszę to nie chcę słyszeć zaraz, za chwilę, a w efekcie po pół godzinie i tak nie jest to zrobione, prawie 18 lat to też głupi wiek, niby dorosły, a jeszcze dziecko. Nastoletni to inteligenta bestia więc próbował też manipulowania Szacownym..... dziwię się, tylko Szacownemu, że od razu nie powiedział, iż porozmawiamy jak dorośli po przyjeździe do domu, bo mnie przy tej rozmowie nie było. Brak jednomyślnych zasad między rodzicami rodzi dodatkowe konflikty..... już to przerabialiśmy wiele lat temu, wtedy syn był młodszy i jakoś udało mi się to poukładać, teraz dorasta i już nie będzie tak łatwo. Kocham Młodego wie dobrze o tym, jednak nie dam się wykorzystywać ani wchodzić sobie na głowę..... czas zacząć traktować go jak dorosłego....
Analizuję od wczoraj całą sytuację..... wiem, że problemy takie same występują u innych znajomych, którzy mają 18 letnich facetów w domu, więc może to kolejny etap dorastania i rodziców i dzieci.
Będzie dobrze...... innej opcji nie ma :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Diabeł rechocze złośliwie za plecami....