Wczoraj wieczorem spotkałam na swojej drodze Psa ogromnego i żałuję, że nie przytargałam go do domu, nie miałam jednak Jak..... martwię się czy odszukał dom, jednak wrażenie jakie robił :) hm...
Wyszłam z Fizią na spacer wieczorny, od razu zwróciłam uwagę na ogromnego psa rodem z powieści o psach mordercach, brązowe Bydle biegło sobie spokojnie, zatrzymał się przy kałuży, pochłeptał ją przez chwilę. Natomiast Ja (nie wiem głupia czy odważna) chwyciłam Fizię pod pachę i szybkim truchtem za nim, podeszłam do niego, Pies wyciągnął łeb powąchał moją rękę, węchem poznał Fizię, sprawdziłam obrożę nie miał nic pod nią, ani telefonu, ani imienia, ani adresu. Fizia trzęsła mi się z strachu pod pachą, nie wiedziałam czy go zatargać do domu, czy dać sobie spokój, bo w sumie to nie chciałabym, aby zjadł mi Fizię. Widziałam strach ludzi, którzy spacerowali z psami, no cóż można się bać, tylko Bydle Brązowe wcale nie miało złych zamiarów, chociaż jego wygląd świadczył o czymś innym. Zostawiłam na kilku portalach wiadomość na temat widzianego psa... mam nadzieję, że właściciele go znajdą, albo On ich a o to ten Pies..... Dog de Bordeaux piękne Bydle :)
PS: tak samo znalazłam moją Malamutkę :) pod Blokiem.... a może dogadałaby się Fizia z Dogiem :)
bydle rzeczywiście cudne :)
OdpowiedzUsuńżal mi go ...
mam nadzieję , że nie wyrzucił go nikt i odnajdzie swoich właścicieli .
W Pl brakuje takiego pogotowia dla zwierząt gdzie każdy mógłby zadzwonić w takich wypadkach jak ty się znalazłaś ...
pozdrawiam serdecznie :)))
izi
Izi wiesz, że myślałam o takim czymś... co z tego, że dasz ogłoszenia w internecie, jeżeli nie masz czasu i tak szukać psa... bo musisz iść do pracy.... kiedyś dawno zginął mi pies i wiem jaki człowiek się czuje.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)))