wtorek, 15 marca 2011

Nawet nie mam ochoty pisać o tym co się wydarzyło, myśli kłębią w głowie.... czuję się czasami jak bym siedziała na karuzeli życia bez zapiętego łańcucha bezpieczeństwa.... Pełnoletni zachłysnął się pełnoletnością, Szacowny nie pomaga (nigdy nie pomagał).... a Ja mam dość dziecinady... 
Zamykam się coraz bardziej.... w sobie. 
Jak wytłumaczyć Pełnoletniemu, iż nadal obowiązują go zasady dotyczące mieszkania w jednym domu z Dorosłymi, jak wytłumaczyć, że robić wszystko będzie mógł  jak się wyprowadzi, jak wytłumaczyć że jego postępowanie ma wpływ na nas tak samo i odwrotnie. 
Nie wiem....
Sama nic nie zrobię, nic nie wskóram, gdy druga strona będzie grać po drugiej stronie boiska.
Nie mam siły.... na wieczną szarpaninę.

2 komentarze:

  1. Ojej, trudne zadanie przed Tobą. Jak coś wytłumaczyć osiemnastolatkowi? Pamiętam siebie... i chyba nie dało mi się nic wytłumaczyć.
    Tak do drugiego roku studiów mniej więcej.

    Osiemnastolatkowie i studenci pierwszego roku są najgorsi, bo naprawdę przekonani o własnej dorosłości, a tak w rzeczywistości, bardzo często dzieciaki z liceum.

    Ale mam nadzieję, że się uda :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pikfe :) nie wiem :) postanowiłam potraktować, go jak dorosłego :) zaczynam od ucięcia pewnych przywilejów, na które będzie musiał sam sobie od teraz zarobić :)

    OdpowiedzUsuń

Diabeł rechocze złośliwie za plecami....