wtorek, 19 kwietnia 2011

Pełnoletni... traktuje na luzie swoje życie i obowiązki. Trudno nad nim zapanować... chyba jeszcze nie dorósł, a może mi się tak wydaje, może jestem nadopiekuńcza. Opuścił się w nauce, opuszcza lekcje i  nie wiem jak na niego wpłynąć, jak na razie, żadna argumentacja nie przynosi skutków, a może zostawić go samego sobie, niech sobie daje radę w życiu i ponosi pełne konsekwencje swoich czynów? 
Czasami mi ciężko z tym strachem, który siedzi mi na plecach. 
Wyolbrzymiam? Nadwrażliwa jestem? Sama już nie wiem.

2 komentarze:

  1. Nie, może i jesteś nadopiekuńcza. Ale to z mojego puntku widzenia normalne.
    Nie mam rad, ewentualnie sugestię - jeśli nie będzie chciał studiować, wygoń do pracy. A teraz, żeby studiować trzeba się uczyć (jakkolwiek brzmi w dzisiejszych czasach).

    OdpowiedzUsuń
  2. Latający talerzu wcześniej to już mu oznajmiłam, zawsze może średnią szkołę skończyć i pracować. Bałam się, że zniszczę poczucie bezpieczeństwa, jednakże w końcu to już nie dziecko, a młody dorosły. Dziękuję :) przynajmniej wiem, że nie przesadziłam wymagając od niego dorosłego podejścia do życia. Jedno mnie martwi jak wymóc w razie czego podjęcie pracy. :)

    OdpowiedzUsuń

Diabeł rechocze złośliwie za plecami....