wtorek, 3 maja 2011

Dobrze, że pada  przynajmniej mam czas na odwalenie czynności zwanej prasowaniem........ Piękna pogoda nie pozwala mi usiedzieć w domu spokojnie, wolę przebywać  na dworze z Moją Fizią zwaną ostatnio przeze Mnie patyczakiem. Dlaczego Patyczak? Zapuszczana sierść na zimę wczesną wiosną tworzyła na jej karku jeden wielki kołtun z racji, iż Fizia nienawidzi czesania, a utrzymanie jej kosztuje Mnie naprawdę wiele siły. 

Fizia przed obcięciem :)

Fizia po :)) i te jej chude cienkie łapki :)  Patyczak :)))))))





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Diabeł rechocze złośliwie za plecami....