Dół był i znikł.... sobie poszedł gdzieś i możliwe, że za jakiś czas znowu się odezwie. Poryczałam sobie chociaż nie tak do końca szczerze bo jak przystało na bohaterkę nie dającą się chwilom słabości, wstrzymywałam skrzętnie łkanie, przed samą sobą i całym światem. Nazwa jakaś określająca taki stan na pewno jest jednak chyba nie mam ochoty zagłębiać się znowu w analizy nad własnym stanem.
Zawsze siebie oceniałam bardzo ostro.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Diabeł rechocze złośliwie za plecami....