Nie potrafię z nim rozmawiać spokojnie, mam dość wiecznych pretensji Pana Idealnego.... Bo On niczemu nie jest winien, bo On jest przecież idealny, Bo On nie widzi nic złego w seksie po dwóch piwach.... przecież to Ja sobie coś ubzdurałam... robię mu na złość. Wiem co powie.... znam każdy jego krok.... Nie mogę się powstrzymać od złośliwych uwag... jestem chodzącą bombą, jeżeli się coś nie zmieni... wybuchnę. Sytuacja nie prowadzi do niczego dobrego, wiem jedno nie mam ochoty ustępować... robiłam to przez wiele lat dla świętego spokoju i to był cholerny błąd... Nie można ustępować dla świętego spokoju bo partner dochodzi do wniosku, że może postępować jak mu się podoba.
Jak bym o sobie czytała...
OdpowiedzUsuń