wtorek, 22 stycznia 2013

Weszłam dzisiaj na wagę... widziałam po sobie, że przytyłam jednak cyfra "90" mnie przeraziła... to już nie są żarty... mam dwa wyjścia 1 ) nie przejmować się dalej i folgować sobie i nic nie robić... 2) założyć sobie kaganiec na pysk i ruszyć dupsko. Wybieram opcję "2" dlaczego bo: nie mam ochoty na 100 kg, nie mam ochoty nie móc się swobodnie poruszać, nie mam ochoty na większy rozmiar ... pytanie jak się cholera za to zabrać? Brakuje mi samodyscypliny, samozaparcia... przynajmniej tak mi się wydaje... brakuje mi motywacji... ile razy sobie powtarzałam, że schudnę? Pamiętam jednak jak zaparłam się w sobie i schudłam, osiągając wynik na wadze, który sobie wymarzyłam, więc przez te lata co się we Mnie zmieniło?  Lenistwo... wygodnictwo... czy rzeczywiście wiek, zmiany hormonalne itd., tak bardzo wpływają na mój organizm? a może wygodniej mi tak myśleć... 
Zobaczymy. 
Czy to nie będzie mój kolejny słomiany zapał. 

2 komentarze:

  1. Zawsze można tymczasowo przyjąć do wiadomości, że to Kochane własne 90 kilo :)

    OdpowiedzUsuń
  2. 44 year-old Associate Professor Douglas Klejin, hailing from Owen Sound enjoys watching movies like "Rise & Fall of ECW, The" and Photography. Took a trip to Historic Fortified Town of Campeche and drives a Alfa Romeo 8C 2300 Castagna Drop Head Coupe. przejdz tutaj

    OdpowiedzUsuń

Diabeł rechocze złośliwie za plecami....