niedziela, 10 lipca 2016

Pech, albo szczęście, to zależy. 
Czuję  dłoń na ramieniu. 
Odwracam się do tyłu i zamieram. 
Moja zdziwiona mina powoduje na Twojej twarzy uśmiech, który kiedyś, tak bardzo uwielbiałam,
Cholera nadal czuję się, jak bym miała zemdleć.
Wpadam w panikę... przecież wyglądam strasznie, brak makijażu, spocona, po jaką cholerę zachciało mi się jechać na rowerze, przez sam środek miasta !
Przyglądasz się i widzę, ten twój ironiczny uśmiech. 
Momentalnie stan paniki zmienia się w złość. 
Dlaczego masz, taką moc nade mną, po tylu latach. 
Przysuwasz dłoń do mojej twarzy, odgarniasz włosy. 
Przytulam policzek do dłoni.
Znasz mnie dobrze, zbyt dobrze. 
Obejmujesz Mnie, a ja wtulam się w Ciebie. 
- Na ile przyjechałeś?
- Na miesiąc.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Diabeł rechocze złośliwie za plecami....