Swawolnie, frywolnie.
Zamykam się na innych.
Otwieram inne drzwi, a drugie zamykam.
Pytasz Mnie, dlaczego?
Mam dosyć rozczarowań.
Stara jestem, już nie mam czasu, ani cierpliwości.
Wypite wino z przyjaciółmi.
Nocne rozmowy o poważnych sprawach.
Między nami ciepłe uczucia zależności.
Wracam w miejsca sobie dobrze znane.
Czuję się dobrze, a do szczęścia nadal daleko.
Pytasz, czy chcę to szczęście?
Nie, nie chcę, po co mi ono,
Ono trwa, tylko chwilę.
To tak, jak byś dał biednemu dziecku najlepszą z czekoladek, a potem zabrał...
Kazał tego szukać w innych pudełkach, które i tak nie byłyby tym samym.
"Dobrze" mi wystarcza.
Wiem... upierasz się, że nie mam racji.
Pamiętasz... raz byliśmy bliżej, niż wypadało przyjaciołom.
Tak, było wspaniale...
Tęsknisz za tym?
Więc, widzisz to była, ta najlepsza czekoladka.
Wolę Ciebie, jako batonik, taki czekoladowy rozpływający się w ustach, smakować małymi kawałeczkami, ale na bardzo długo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Diabeł rechocze złośliwie za plecami....