czwartek, 27 lipca 2017

Miało być, tak pięknie nowa praca, zmiana na lepsze.... tak bo ja, nie mogę mieć w życiu, czego chcę, gdy się cieszę ....... to potem brutalnie zostaję ściągnięta na ziemię. Zmiany w pracy... ktoś wykorzystał moją naiwność,  dwa tygodnie dały mi dobrą naukę.... nie potrafię myśleć wrednie, tak jak inni.... nie potrafię. 
Rzucono mi kłody pod nogi, znajduję rozwiązania owszem... jakie będą skutki.... konsekwencje... chyba chcę, aby mnie zwolniono... przynajmniej, przez jeden miesiąc odpocznę, będę się cieszyć latem, wolnym czasem. 
Nie warto... się stresować... a ja przeżywam... bardziej mnie martwi to w jak cała sytuacja na mnie wpłynęła, aż tak spadła moja odporność na stres, trudne sytuacje, to martwi mnie najbardziej. 
Ludzie nadal mnie zaskakują.... albo nie... oni się nie zmieniają, lata spokojnej pracy mimo wszystko, rozleniwiło mnie, rozleniwiło mój system obronny przetrwania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Diabeł rechocze złośliwie za plecami....