Wybrałam się dzisiaj złożyć podpis mój szacowny do Urzędu Pracy, bo toż termin mi nadszedł
i wszystko byłoby dobrze gdyby nie...
Stojąc na przystanku, ubrana niezbyt ciepło, bo stwierdziłam przed wyjściem, że ze mnie to gorąca Babka :) a pogoda zimna i wietrzna dzisiaj, myślałam o niebieskich migdałach. Oczywiście pecha wielkiego miałam, bo jeden autobus mi odjechał pokazując swój czerwony zad, a kolejne jakoś nie chciały nadjechać. Stoję sobie na przystanku myślę albo i nie myślę, bo stan umysłu mój dzisiaj dość dziwaczny jest :/ nadjeżdża sobie czerwony Biletowy (jak to mój syn Nastoletni na nie mówi) i patrzę na tabliczkę z numerem (jak sroka w kość). Zastanawiam się jedzie on do mnie czy nie... na wszelki wypadek nie wsiadam, bo nie chcę znaleźć się gdzieś na drugim końcu miasta.
I co... okazało się, że jednak jedzie ten numerek do mnie, a skąd wiem, bo przeczytałam na tablicy z rozkładem jazdy, a na dodatek, gdy odjechał i pokazał mi swoje czerwone dupsko, przypomniałam sobie, że przecież nim od siebie już jechałam gdzieś tam...
Więc 30 minut na przystanku otrzeźwiło mnie kompletnie :) zmarzło mi wszystko dosłownie (zapamiętać nie chodzić w zimę w stringach)
i wszystko byłoby dobrze gdyby nie...
Stojąc na przystanku, ubrana niezbyt ciepło, bo stwierdziłam przed wyjściem, że ze mnie to gorąca Babka :) a pogoda zimna i wietrzna dzisiaj, myślałam o niebieskich migdałach. Oczywiście pecha wielkiego miałam, bo jeden autobus mi odjechał pokazując swój czerwony zad, a kolejne jakoś nie chciały nadjechać. Stoję sobie na przystanku myślę albo i nie myślę, bo stan umysłu mój dzisiaj dość dziwaczny jest :/ nadjeżdża sobie czerwony Biletowy (jak to mój syn Nastoletni na nie mówi) i patrzę na tabliczkę z numerem (jak sroka w kość). Zastanawiam się jedzie on do mnie czy nie... na wszelki wypadek nie wsiadam, bo nie chcę znaleźć się gdzieś na drugim końcu miasta.
I co... okazało się, że jednak jedzie ten numerek do mnie, a skąd wiem, bo przeczytałam na tablicy z rozkładem jazdy, a na dodatek, gdy odjechał i pokazał mi swoje czerwone dupsko, przypomniałam sobie, że przecież nim od siebie już jechałam gdzieś tam...
Więc 30 minut na przystanku otrzeźwiło mnie kompletnie :) zmarzło mi wszystko dosłownie (zapamiętać nie chodzić w zimę w stringach)
Mam nadzieję, że zdążyłaś się już ogrzać czymś cieplutkim,
OdpowiedzUsuńCiepłe pozdrowienia
Tak :) gorąca herbata z sokiem z malin :))) i dodatkowe ubranie :) Pozdrawiam :)))
OdpowiedzUsuńbuahahaha :P Blondi!
OdpowiedzUsuńzdarza się ;) nawet najlepszym :*
Kochana ja jestem mistrzem w podróżach hihihih
OdpowiedzUsuńDo Monachium wybrałam się bez adresu koleżanki i roamingu w telefonie :)
buahahaha :D uwielbiam Cię :*
OdpowiedzUsuńTia hehehe :]
OdpowiedzUsuńI w pończochach ;P Ale odkryłam, że równie seksowne są szorciki. Tak ładnie opinają tyłeczek i podkreślają krągłość pośladków ;)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą :) niestety :) całkiem sportowo ubrana jestem na co dzień :) pończochy, tylko do szpilek :)
OdpowiedzUsuńJa do spódnicy zawsze pończochy, nie znoszę rajstop. Fuuuj :P
OdpowiedzUsuńDo paska :) czy samonośne :)
OdpowiedzUsuńWolę samonośne, bo tasiemki pasa odznaczają się na materiale spódnicy i tego nie lubię :) Poza tym spódnica i pończochy...łatwy dostęp ;P
OdpowiedzUsuńNo tak nie to jak wygoda :)) ;)
OdpowiedzUsuń