poniedziałek, 2 marca 2009

Z życia blokowiska

Ludzie mieszkający w moim bloku są różni i wiek ich zdecydowanie zróżnicowany, można ich podzielić, na kilka grup, jednak nie będę ich dzieliła, bo tak naprawdę nie wiem jakimi są naprawdę ludźmi.
Jedna grupa jednak jest dość zauważalna, to blokowi alkoholicy.
Posiadają swój klub zorganizowany w piwnicy bloku, jest telewizor, jest radio, wersalka, stolik fotele... miejsce, gdzie mogą pić i sikać pod siebie. Panowie ci bo to klub typowo męski, mają swoje domy, rodziny, dzieci i raczej nie obchodzi ich to co myślą inni, nie którzy chcą coś robić
w swoim życiu, jednakże koledzy biorą górę. Wczoraj jeden z nich wrócił z zagranicy (zarabiał na rodzinę) i... pierwsze co zrobił, zamiast iść do domu i przywitać się z rodziną, kroki skierował
w asyście swoich kolegów do klubu w piwnicy. Naprawdę nie lubię alkoholików, a może nawet nie oto uczucie się rozchodzi, ja po prostu boję się pijanego obcego. Czy można powiedzieć, że gdyby nie było alkoholu nie byłoby tego nałogu... Czy rzeczywiście możemy usprawiedliwiać swoje zachowanie genami, środowiskiem, ułomnościami sama nie wiem.
Odpowiedzialność puste słowo.







12 komentarzy:

  1. o ja pierdziu :/ masakra! już wiem dlaczego nie chciałabym mieszkać w 10-cio piętrowcu... szok!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ci z obciążeniem(środowisko,geny)mają trudniej w życiu.Chyba ważne jest wtedy,by mieli chociaż jedną osobę blisko siebie,która byłaby pozytywnym wzorcem,wtedy jest szansa,że nie wpadną w nałóg,jak ojciec,matka,wujek lub poprostu "reszta towarzystwa".
    Amich

    OdpowiedzUsuń
  3. w nałóg się wpada bez względu na pochodzenie... a piją wszyscy u nas Amich przecież dwa drinki na wieczór to nie grzech albo dwa piwa

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiesz, każdy ma jakieś hobby:)
    A tak poważnie, to faktycznie masakra...
    Czasami jest tak, że pijesz, bo coś cię dręczy, a alkohol to szybkie źródło ratunku. Co z tego, że doraźne - jeśli skuteczne;)
    Gorzej jeśli pijesz, bo to jedyne, co w życiu masz. To już początek końca. I to z gatunku tych zdecydowanie smutnych...

    OdpowiedzUsuń
  5. Masz zupełną rację, oni piją bo chyba już są na samym końcu, a może jeszcze nie, chociaż można wydostać się z tych czeluści o ile się tego bardzo chce...

    OdpowiedzUsuń
  6. Zawsze można wydostać się z tego piekiełka. Pod warunkiem, że się tego chce:)
    Życie jednak jest dość brutalne i zrzuca takich ludzi na margines życia. Oni czują się coraz mniej przydatni, i jeszcze więcej piją, a z drugiej strony powiększa się ich wewnętrzna więź, bo w swojej "grupie" - to są akceptowani i ważni...
    Myślę, że wyrwać ich z tego może tylko jakiś Anioł:), który poda rękę i...wyzwoli.
    Ale skąd go wziąć?

    OdpowiedzUsuń
  7. Trudno a takie Anioły, raczej nie chodzą po ziemi :)

    OdpowiedzUsuń
  8. wiesz, myślę, że chodzą...
    każdy ma w sobie takiego wewnętrznego Anioła:)
    czasami trzeba tylko wypuścić go na wolność:)

    OdpowiedzUsuń
  9. U nas był niedawno pogrzeb alkoholika.O 4 rano został potrącony przez samochód,gdy wracał ze sklepu nocnego z butelką wódki...Szkoda mi go,bo pamiętam go,gdy był młodym,dobrym sportowcem...
    Amich

    OdpowiedzUsuń
  10. no właśnie co nałóg z porządnych ludzi robi...

    OdpowiedzUsuń

Diabeł rechocze złośliwie za plecami....