Jedna informacja wyprzedza drugą, jeszcze nie uporałam się z emocjami związanymi z pierwszą, gdy druga bombarduje moje wnętrze rozwalając je od środka, na szybko wybieram słowa, na szybko podejmuję decyzje. Znam dalszy ciąg, znam dalszy rozwój zdarzeń i czekam, tylko na potwierdzenie tego, co już może w podświadomości wiem, tylko zostaje jedno zasadnicze pytanie, co dalej? Wiem dobrze co chciałabym zrobić, a czego nie mogę zrobić, nienawidzę sytuacji, w których nie znajduję trzeciego wyjścia awaryjnego, myślę..... a za chwilę, będę miała Łeb jak koń od tego cholernego myślenia, więc mam to w dupie niech się dzieje wola Boża, jeżeli inaczej być nie może.
Brzmi jak kryzys na jakiejś linii, więc tylko myśl wspierającą moge posłać cicho. Przeczytałam o Twoich świętach, rany, rany. A wiesz, ja tez zawsze byłam czarną owcą. Teraz już nie, bo juz nie ma stada, pomarło:(
OdpowiedzUsuńŻycie to jedna komedia. Czasem. Czasem nie.
Pozdrawiam
Ania Nowakowska
:* wiesz, że jestem...
OdpowiedzUsuńAnno :) do Świąt w Teściów w sumie już się przyzwyczaiłam, do bycia Czarną Owcą też :) Ja po prostu jestem bardziej ruchliwa niż oni :) Kryzys jest.... i w końcu musi się kiedyś zakończyć jak każdy kryzys, obym trafne decyzje podjęła.
OdpowiedzUsuńDziękuję Bardzo za Wsparcie i Ślę Ogrom Uścisków :*
Ange :) :*** do Ciebie gnam zawsze :))))
OdpowiedzUsuńDobrze,że wierzysz,że kryzys kiedyś się skończy.Mam nadzieję,że myślisz o tym gospodarczym,jak i tym małżeńskim... ;-)
OdpowiedzUsuńAmich
Amich tak o obydwu ;) kryzysach heheheh
OdpowiedzUsuń