środa, 20 maja 2009

Poszłam do weterynarza

Poszłam dzisiaj z Fizią do weterynarza, ponieważ przykleił się jej do szyi wstrętny kleszcz :) wchodzę i pytam miłego Pana Doktora :)

- Przepraszam ile kosztuje usunięcia kleszcza?

- Tyle ile waży - odpowiada mi Pan Doktór

- Tyle ile waży co? Kleszcz? - zapytałam Pana Doktora z miną pełną zdziwienia całkiem poważnie...

Przychodzi Blondynka z Yorkiem do Lekarza ;))))

15 komentarzy:

  1. buahahaha :)) no nieźle nieźle! brafffo!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ło matko!
    Nie blondynka tylko grodzianka.
    Moja suka przynosi kleszcza co drugi dzień. Kot łazęga, po całodniowym pobycie na łące ma conajmniej trzy wkręcone i dwa wolnołażące.
    Ile zainkasował ów weterynarz?

    OdpowiedzUsuń
  3. Rado :) nic nie wziął :) chyba ubawiła, go moja mina jak zadałam mu to pytanie :))) sama byłam w szoku bo nic nie zapłaciłam :)
    Kup im przynajmniej obroże na kleszcze :) i dzwoneczki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Inwestuję w full-wypas środki ANTY. I dlatego łapią ich tylko tyle. W tej masie to i tak sukces.

    OdpowiedzUsuń
  5. Rado no w sumie prawda odezwała się we mnie :) Matka Polka co doradza heheheheh :) hm... najśmieszniejsze że moja nie złapała tego w lesie tylko na osiedlowym trawniku :/ ehhh niezbyt miłe towarzysze te Robale :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Rado to chyba ten full wypas środki jakieś kiepskiej jakości ja używam i żyjemy bez pcheł i kleszczy ...

    OdpowiedzUsuń
  7. Hm... CS Ja mieszkam w miejscu gdzie kleszcze mają jedzenia do koloru do wyboru :) heheheh

    OdpowiedzUsuń
  8. Poprostu a ja myślisz gdzie mieszkam ?
    gdzie psy szczekają dupami jak to się nazwya ...

    OdpowiedzUsuń
  9. heheheh no to tylko ja chyba z Miasta :) ;) zazdroszczę właśnie takiego miejsca gdzie psy dupami szczekają a Wrony o znaki zabijają :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Wybaczcie że popadnę w mentorski ton.
    Kleszcze są roznoszone przez ssaki - tam gdzie łażą ssaki, tam będą i kleszcze - jak nie chcę ich złapać, łoże tam gdzie one nie łażą. problem jest wtedy gdy one łażą wszędzie - do miasta na osiedle pewnie przywlekła je kuna lub...zdziczały kot.

    OdpowiedzUsuń
  11. cichosza
    Nie ma takiego środka, który odstraszyłby KAŻDEGO kleszcza. Zawsze znajdzie się awangarda z mniej czułym powonieniem.
    Kwestia skali. Pies pobiega sobie na godzinnym spacerku i od czasu do czasu coś przywlecze. Kot siedzi na zakleszczonych łąkach/lasach po kilkanaście godzin na dobę.

    OdpowiedzUsuń
  12. Makroman Kuna??? no tego zwierzaka to jeszcze nie widziałam :) ano masz rację :) nie można popadać w paranoję bo człowiek nigdzie by nie poszedł :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Poprostu - wyjdź w nocy i obserwuj świat...może dostrzeżesz, jest ich naprawdę sporo, tylko w mroku się ukrywają.

    http://pl.wikipedia.org/wiki/Kuna_domowa

    Kiedyś kleszcza załapał kolega i to w miejscu w którym nie powinien go załapać bo to teren elektrociepłowni i "dzikich" zwierząt tam nie ma - ale załapał! Przeprowadzone śledztwo, doprowadziło do odkrycia wyleżanych miejsc, odchodów oraz do odkrycia miejsca w którym przenikają sarny. Gdyby nie kleszcz pewnie bym o nich nie wiedział. to tak tytułem wpływu kleszcza na wiedzę przyrodniczą ;-)

    OdpowiedzUsuń
  14. Makroman muszę się zaopatrzyć w gaz paraliżujący najpierw :) hehehe albo kupić większego Psa :) kurczę no to teraz będę obserwować co w trawie piszczy :)))

    OdpowiedzUsuń

Diabeł rechocze złośliwie za plecami....