Lata mijają sobie, ot tak nie zauważam czasu, który mija bo zwyczajnie mi się nie chce na niego zwracać uwagi, to kolejna rzecz, którą nie chce się przejmować. Zauważyłam jednak u siebie dziwną rzecz z roku na rok staję się twardsza, czyżby to mój pancerz ochronny twardniał, denerwuje mnie wiele rzeczy, a zwłaszcza narzekanie wiecznie na rzeczy, które wyglądają całkowicie inaczej niż widzi to Narzekający. Brakuje mi cierpliwości do zrozumienia, wkurza mnie brak działania, wkurza mnie wyolbrzymianie, wkurza mnie, gdy ktoś bliski ma po prostu klapki na oczach, wykurza mnie wypowiadanie zdań na temat charakteru kogoś, gdy jego znajomość tej osoby zatrzymała się 10 lat temu. Może to efekt tych wszystkich lat, gdy to ja mówiłam co i jak ma wyglądać, gdy to Ja zwracałam uwagę na ważne rzeczy, gdy to ja goniłam do działania?
Teraz... jest teraz.... jutra może nie być.
Teraz... jest teraz.... jutra może nie być.
rok za rokiem sobie mija... a my stojąc w miejscu też mijamy... tracimy po cząstce siebie zyskując ów ciężar tarczy ochronnej...
OdpowiedzUsuńMy się nie starzejemy, to tylko dzieci nam...dorastają ;-).
OdpowiedzUsuńA swoją drogą, lepszy twardy pancerz, niż maska.
Tak :) Tarcza jak u żłówia heheheh
OdpowiedzUsuńMakroman spróbowałam życia z maską, teraz żyję bez maski, po prostu nie mam siły udawać i tak naprawdę nie widzę w tym sensu :)
OdpowiedzUsuńTo raczej naturalny proces. Czy to pancerz? Jeśli tak - to dobrze. Szkoda czasu na głupoty....
OdpowiedzUsuńMadame pancerz ochronny jednakże coraz mniej ciepła we mnie...
OdpowiedzUsuń