Pada sobie deszczyk równo raz na kamień, raz na ........ :) Wyciągnięcie Fizi w taką pogodę na spacer graniczy z cudem, jednakże co ona ma do gadania, wepchnięta pod moją pachę i tak wyjść musi czy tego chce, czy nie. Drepcze za mną, depcze mi po piętach, z wyrzutem i smutkiem w oczach, zwieszonymi uszkami patrzy na mnie, a Ja jej tłumaczę "Rób siusiu kupkę i zmykamy do Domu" :)
i co z tego, że ludzie się dziwnie na mnie patrzą :)
i co z tego, że ludzie się dziwnie na mnie patrzą :)
Ja tam lubię deszcz...
OdpowiedzUsuńMakro Ja Też, tylko moja Fizia Nie :)
OdpowiedzUsuńhehehe :)) terrorystka ;)
OdpowiedzUsuńDawno nie było nic o mojej ulubienicy Fizi:)
OdpowiedzUsuńA tu masz!
Każesz jej łazić po mokrej trawie???
Nosek jej zmoknie...
Madame :) heheheh no każę lepsze to niż siusiu w domu, chociaż i tak mi jej bardzo szkoda :)
OdpowiedzUsuńAnge no troszkę Tak :)
OdpowiedzUsuńMój przyszły sąsiad...wywozi psiaka na spacer...maluchem! Bo w pobliżu jest błoto więc żeby się piesek nie ubrudził, to jadą tam gdzie jest ładna nisko skoszona trawka...
OdpowiedzUsuńAle to emerytowane małżeństwo lekarskie - strasznie fajni ludzi (też podróżnicy) ale mają świra na punkcie psów (jak ja zresztą) kiedyś rozmawialiśmy o wyższości kultury norweskiej nad polską - bo tam można psa na cmentarz przyprowadzić a u nas nie - znaczy niby też można, ale nie wszędzie i raczej się to przygodnym ludziom nie spodoba - choć ja nic przeciw nie mam - ale fakt faktem w Trondheim na ślicznym stareńkim cmentarzu koło katedry Nidaros - widywałem starsze panie z pieskiem odwiedzające "pana"
Makro wydaje mi się, że w naszym kraju to jest przesada z tym nie wprowadzaniem psa gdzie bądź w końcu to członkowie naszych rodzin.
OdpowiedzUsuńI ja tak tłumaczę i ślubny tak tłumaczy i Luluś ( :) ) nie lubi w deszczu spacerować ;))
OdpowiedzUsuńAga no właśnie myślę o zakupie skafanderka ;)
OdpowiedzUsuń