czwartek, 1 kwietnia 2010

Wczoraj w południe, przyleciał do mnie Motyl Złocisty, na moment usiadł na dłoni, zostawił ślad z złotego pyłu, bałam się go dotknąć, aby nie uszkodzić jego pięknych skrzydeł. Przysiadł na chwilę, aby za chwilę wzbić się w górę i odlecieć bezszelestnie.

4 komentarze:

  1. jak delikatnie
    jak romantycznie ....
    i tyle sobie można wyobrazić .

    Całuję :*

    izi

    OdpowiedzUsuń
  2. Madame bo Motyl Złoty do każdego przyleci :) jak Człek go do siebie zaprosi :)))

    OdpowiedzUsuń

Diabeł rechocze złośliwie za plecami....