Napięcie siedzi od wczoraj we mnie.... w sumie zaczęło się od kolejnej kłótni z Nastoletnim.... nie mam już sił do niego.... zresztą teraz jest etap prawdziwej Męskiej ręki, moja dłoń jednak jest za mała. Próby przejęcia władzy nad Matką co jakiś czas się powtarzają i zastanawiam się nad jednym, do kiedy takie próby będą trwać, występują gdy dziecko ma 2 lata, potem 4 i po drodze gdzieś tam jeszcze....... Najgorsze jest to, że między mną a Szacownym nie ma spójności znowu co do wychowywania Nastoletniego, Ja swoje a Szacowny swoje i kto wychodzi na złą Zołzą Ja bo wymagam, stawiam granice, wydrę się jak moje słowa są ignorowane. Widzę więcej niż Szacowny i są rzeczy, które w zachowaniu Nastoletniego wzbudzają mój nie pokój czy powinnam się bać na przyszłość?
Nastoletni jak na razie próbuje przeforsować postawę Mnie się wszystko należy od Rodziców hm.... a Ja zawsze sprowadzam go na twardy grunt.
I o ile Człowieku boisz się o swoje dziecko, gdy jest ono małe, strach prawdziwy dopiero zaczyna się, gdy kończy on te swoje 18 lat..... i wchodzi w świat dorosłych, wtedy naprawdę może sobie spieprzyć życie, a Rodzic może jedynie stać z boku.
Też z lękiem patrzę w przyszłość, czas tak szybko upływa, nie wiem, czy zdążę nauczyć Młodego, jak radzić sobie w dorosłym świecie, wiem, będzie się uczył sam, na własnych błędach, a ja będę się modlić, żeby te nauki nie były zbyt dotkliwe...
OdpowiedzUsuńto prawda Aguś...
OdpowiedzUsuńRosmaczko no właśnie... zostaje nam tylko przyglądać się z boku, cierpliwie... i modlić, że by nie bolało ich zbyt mocno... a Jak wiemy życie potrafi skopać tyłek nie miłosiernie...
OdpowiedzUsuńAgo :) :**
OdpowiedzUsuń