czwartek, 7 października 2010

Na co jestem wkurwiona, chyba najbardziej na to, iż: 

a) dostałam zastrzyk energii, a tu dupa odebrano mi nadzieję,

b) poczułam się lepiej (wyjdę z domu, coś się dzieje, inni ludzie)

c) będę zarabiać swoją kasę (kurwa chyba jednak jestem w środku facetem, skoro przywiązuję do tego taką wagę) 

i chociaż zajęcie na chwilę.... bo nadal szukam pracy, lepszej pod wieloma względami, to jednak ta praca potrzebna jest Mnie osobiście do rozkręcenia się. 
Wściekłość moja popchnęła Mnie do działania.... i mam nadzieję, że to nie kolejny chwilowy zwrot (za często przechodzi mi ta coś ochota na coś więcej niż marudzenie), przy okazji zweryfikowałam swoje zachowania....i też jestem wściekła na siebie bo nadal się przejmuję, przeżywam jak mrówka okres.... postanowiłam jednak, dla własnej zdrowotności - poprzejmuję się i szybko o tym zapomnę. 
W chwili obecnej zasunęłam ciasno zamek błyskawiczny kombinezonu w który ubrane jest moje wnętrze, do tego stopnia, że się duszę.... aby ta wściekłość ze mnie nie uciekła.... 
Chociaż zrobiłam się tak o ciut wredniejsza :)

2 komentarze:

  1. cel uświęca środki:)
    wściekaj się, jeśli da Ci to powera do działania...

    OdpowiedzUsuń
  2. Madame to jest taka wścieklizna w środku z hasłem na czele "i co Ja nie dam rady, a właśnie, że kurwa dam" tak w myślach... bez zbędnego krzyczenia, bez zbędnej manifestacji. Chyba jednak mnie coś mocno ugryzło w tyłek :)))

    OdpowiedzUsuń

Diabeł rechocze złośliwie za plecami....