wtorek, 7 kwietnia 2009

Powrót Szacownego

Szacowny wrócił wczoraj wieczorem do domu, stęskniony za mną jak nigdy z zakochaniem w oczach.... no dobra hm... i żeby nie było, ta jego przymilność wcale nie była bez interesowana, gdzieś podczas opowieści o nartach, padło jego pytanie, czy mogę sobie kupić nowe narty? Nigdy się nie pyta o zgodę, a tu nagle taka refleksja z jego strony, nie odpowiedziałam ani tak, ani nie, zapytałam "dlaczego mnie o zgodę pytasz". Kolejne drogie hobby mojego Szacownego.... i co z tego, że są ważniejsze rzeczy do kupienia do domu np: łóżko dla Nastoletniego, jego hobby w tej chwili jest najważniejsze, no bo jemu przecież coś od życia się należy.
Tak naprawdę nie mam już siły nawet się wkurzać jego zachowaniem, po prostu szkoda mi moich nerwów, cóż trudno się mówi, każdy sobie rzepkę skrobię... Dostałam dobrą naukę życia, przez ten rok czasu, kiedy siedzę w domu i coraz jaśniej wiem, czego chcę....

3 komentarze:

  1. on to taki Szacowny wcale nie jest ;) a może jest? tylko my o tym nie wiemy... i nasz akcent z przekąsem nie jest zbyt na miejscu?

    znajdź sobie nowe hobby jeżdżenie pociągiem do mnie :)) równie kosztownie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. hehehehehhe :) Kochana :) moja znajdę znajdę czekaj :) tylko proszę dać znać, kiedy w górach już ścieżki będą suche :)

    OdpowiedzUsuń
  3. tak jest! ;)
    dziś widoczność dobra! góry widzę za oknem :) mgły niet :))

    OdpowiedzUsuń

Diabeł rechocze złośliwie za plecami....