Miało to być miłe popołudnie w towarzystwie koleżanki i co wyszło z tego wielkie gówno, sprawy byłej pracy wracają do mnie jak bumerang, a co za tym idzie i przykre emocje z tym związane. Nie mam ochoty już na odpowiadanie na zmyślnie zadawane pytania, manipulację, krążenie w okół jednego i tego samego tematu, chcę w końcu zostawić to wszystko za sobą. Dzisiaj znowu poczułam wszystkie, te emocje związane z tamtym miejscem i ludźmi, a może ja sama jakoś tak bezwiednie daję się wkręcać w to wszystko na nowo. Pracowałam zbyt długo w tak zakłamanym środowisku, że teraz nie wiem co jest normalne, nie wiem czy będę umiała się odnaleźć w nowej pracy między prawie normalnymi ludźmi, a może w swej naiwności wymagam zbyt wiele. Przedstawiam komuś jakieś argumenty, opisuję sytuacje, zdarzenia z swojego punktu siedzenia
i tak naprawdę, to jest mój punkt widzenia, słuchający może zrobić co z tym chce, przyjąć, odrzucić, zweryfikować, uwierzyć. Śmiać mi się jednak chcę jak słucham na temat czyjegoś zachowania, jaki jest jednak w porządku, jaki układny, miły dla tej osoby, a ja wiem, że to wszystko piękna przykrywka, gra pozorów. Ludzie uwielbiają gierki różnego rodzaju sama prawda nie jest już potrzebna do życia, szczerość to tylko słowo i nic poza tym, praca... zajmuje nam większość czasu... i jak ją oddzielić od życia prywatnego, jak zachować dystans w pracy do ludzi z którymi się pracuje.
Ludzie najbardziej kochają żyć życiem innych, wydawać o drugich opinie takie siakie owakie, ważne żeby nie żyć swoim.
Powiedzenie mówi
"Ważne, żeby o tobie mówili nieważne jak, ale żeby mówili, bo jeżeli nie mówią tzn., że nie istniejesz, jesteś bezbarwny" a mnie się marzy bezbarwność.
Szczerość, gdzie ją znaleźć....
nie chcemy być oceniani... a równocześnie wokół światem rządzą takie oceny... i jak tu sobie z tym poradzić?!!?
OdpowiedzUsuńsytuacja zawsze jest trudna i indywidualna, a problem w tym, że ci co się mają za ideały najłatwiej krytykują... i równocześnie nie chcą podlegać takowej ocenie... ot codzienna PARANOJA...
Masz rację moja Droga... najgorsze są chodzące ideały, wiesz co jeszcze mnie uderzyło w dzisiejszej rozmowie argument, "bo my się razem śmiejemy wygłupiamy" tzn., wystarczy być roześmianym, aby stwarzać pozory, że jest się dobrym człowiekiem
OdpowiedzUsuńwrrrrr! najwyraźniej!
OdpowiedzUsuńjak dobrze, że ja ni chcę być ideałem! uffff!
i Ty też :D
Ja Kocham swoje wady :) ....
OdpowiedzUsuńno i na całe szczęście każdy zdrowy człowiek je ma i ich nie unika ;)
OdpowiedzUsuńhehehe no właśnie bo to sztuka do nich się przyznać :) bez bicia ;)
OdpowiedzUsuń